Zamek w Czerwonogrodzie koło Zaleszczyk, leży obecnie na terenie Ukrainy. Przed drugą wojną światową Marian Stroński bywał tam regularnie, każdego roku. Przyjaźnił się z ówczesną i ostatnią właścicielką zamku, Marią Eleonorą Wandą Lubomirską, z domu Zamoyską, wdową po Adamie Lubomirskim. W latach trzydziestych ubiegłego wieku, kiedy Stroński był tam stałym bywalcem, czasy świetności zamek miał już za sobą. Zniszczony podczas pierwszej wojny światowej, remontowany był dopiero w latach trzydziestych. Być może Marian Stroński uczestniczył w tych pracach. Pewne jest, że zamek był na tyle w dobrym stanie, że artysta urządził w nim swoją pracownię, jak wspominał, jedną z najlepszych. Czuł się tam po prostu dobrze. Otoczony naturą, z dala od miejskiego zgiełku i codziennych spraw, mógł spokojnie tworzyć. Tę lekkość widzimy w jego pracach. Eklektyczna architektura zamku, łącząca elementy neogotyku, neorenesansu i klasycyzmu wznosi się na skarpie, nad doliną rzeki Dżuryn. Wyrasta jak bajkowy zamek pośród gęstego lasu. Na pracach Strońskiego widzimy głównie jego neorenesansowe baszty zwieńczone attyką, przypominające nieco baszty przemyskiego Zamku Kazimierzowskiego. Może dlatego artysta tak chętnie je uwieczniał na swoich pracach? Tę baśniową, nierzeczywistą atmosferę pejzażu widzianego jak przez muślinową mgiełkę, przywodzącego na myśl marzenie senne Marian Stroński dostrzegał w Czerwonogrodzie i tak przedstawiał tamten zamek, zatopiony pośród drzew i paproci.